Przejdź do głównej zawartości

Z cyklu: Myśleć inaczej (1)

"Mniejsza o ból. Pomówmy o autodestrukcji. Ten święty artysta - zdarzają się tacy - mógł był, rzecz pewna, zaczerpnąć ze swoich wspaniałych osiągnięć artystycznych tyle godności i dumy, tyle ducha, że biologiczne cherlactwo stałoby się czymś mniej ważnym. Mógł zaistnieć na tym drugim biegnie, gdy życie go odpychało. Kto się poniża będzie wywyższony - mógł tedy wzbić się. Cóż kiedy poniżenie i pokora nic go nie kosztowały, w nim ich znaczenie moralne było żadne, owszem, jemu sprawiało przyjemność wszystko, co go degradowało, strącało. Padając na kolana przed duchem doznawał zmysłowej rozkoszy. Chciał być tylko sługą, niczym więcej. Pragnął nieistnienia. Oto kłopoty kogoś, komu bicz smakuje!" Dzienniki 1961-1966, Witold Gombrowicz, s. 12

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fragment "czystości"

Oto fragment mojej pracy o ślubie czystości, którą oparłem na listach św. Pawła. „Ciało do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie” (Ga 5, 17) Ślubowanie czystości w najgłębszym sensie jest odpowiedzią miłością na miłość. Bóg zaprasza człowieka do wyłącznej relacji z jednej prostej przyczyny, – bo go kocha. Jednak w ludzkim rozumieniu miłość często utożsamiana jest z tym, co pochodzi od ciała; co niejako ciało wyzwala. I tutaj zachodzi pewien zgrzyt. Z jednej strony jest miłość Boga, który – mówiąc najprościej – zaprasza człowieka na kroczenie drogą rady ewangelicznej, jaką jest czystość, zaś z drugiej strony ten pierwiastek cielesny, cała zmysłowość, która została dana człowiekowi przy stworzeniu i która wchodzi w konflikt (choć pozorny, ale o tym napiszę później) z życiem w czystości. Dlatego w tym miejscu warto poczynić rozróżnienie na miłość, jaka jest obecna między małżonkami i tą miłoś...

Tajwan

Pewnie niektórzy z Was wiedzą, że od 12 sierpnia 2009 jestem dumny mieszkańcem miejscowości Taipei na Tajwanie. Z racji tego, że wiele osób jest zainteresowanych informacjami, co się tutaj dzieje, jak układa się moje życie, postanowiłem założyć osobnego (czyt. lepiej chronionego) bloga, który będzie znajdował się pod adresem: blog.jointheway.com . Ze względu na bezpieczeństwa bloga od strony techniczno-programistycznej przygotowuje własnoręcznie. Żeby móc czytać posty, które tam będę zamieszczał, trzeba koniecznie zarejestrować się na stronie http://jointheway.com a następnie zaprosić mnie do znajomych. Tylko osoby z kręgu moich znajomych będą miały dostęp do bloga. Dlaczego wprowadzam takie środki bezpieczeństwa? Nie jest to jakoś specjalnie skomplikowane. Myślę, że sami domyślicie się z dużą łatwością :) Dziękuję za czytanie tego bloga.

Droga wewnętrznego poznania...

Wstęp Śmiem twierdzić, że fundamentem tworzenia czegokolwiek jest inspiracja. I ja w przypadku pisania pracy na temat wewnętrznego poznania w Ćwiczeniach Duchownych kierowałem się pewną inspiracją. Zarówno w doborze tematu, jak i głównego przesłania towarzyszył mi krótki tekst, który wyczytałem w „Przebudzeniu” Anthonego de Mello SJ. Oto jego treść. „Dialog między nowo nawróconym ku Chrystusowi a jego niewierzącym przyjacielem: - Tak więc nawróciłeś się ku Chrystusowi? - Tak. - W takim razie na pewno dużo o Nim wiesz. Powiedz mi, w jakim kraju się narodził. - Nie wiem. - Ile miał lat, gdy umarł? - Nie wiem. - Wiesz przynajmniej ile kazań wygłosił? - Nie wiem. - Prawdę mówiąc, wiesz bardzo mało jak na człowieka, który twierdzi, że nawrócił się ku Chrystusowi. - Masz racje. Wstydzę się, że tak mało o Nim wiem. Ale jednak coś o Nim wiem. Przed trzema laty byłem pijakiem. ...